środa, 12 listopada 2014

Rozdział 10


- Tata! – krzyknęłam i na mojej twarzy zagościł uśmiech! Dawno go nie widziałam a tak poza tym to prawie się przewrócił wchodząc
- Cześć córeczko! – podbiegł rzucając walizki i mocno mnie przytulił – Jak się czujesz? – standardowe pytanie
- Nawet nieźle…
- Obiecuje Ci, że dowiem się kto to był – powiedział i pocałował mnie w czoło
- Ale co ty tu robisz? Nie miałeś być w Niemczech?
- Kami co to w ogóle za pytanie? Moja córcia jest w szpitalu a ja co, miałem na skypie z lekarzem rozmawiać? No proszę Cię…
- Dzień dobry! – przerwała nam pielęgniarka – Przyszłam przypomnieć, że za półtorej godzinki obchód. Pani Kamilo jak minęła noc? – No wiedziałam, że takie pytanie padnie… I co tu odpowiedzieć? Mamie powiedziałam, że spałam całą noc a przecież pielęgniarce kłamać nie będę.
- Nie mogłam spać…
- Rozumiem. Ale mam dobrą wiadomość, jeśli nic się nie wydarzy to w środę wróci Pani do domu
- Byłoby cudownie…
- A i dziś po południu przyjdzie do pani psycholog
- Co? Nic mi nie jest, niepotrzebny mi psycholog!
- Chcemy się tylko upewnić, że wypuszczamy panią zdrową, ocena psychologa jest niezbędna do wypisu
- Skoro musi…
- Niestety musi – uśmiechnęła się i wyszła

 
Moi rodzice wyszli razem z nią i poszli porozmawiać z lekarzem. Nie wiem o czym rozmawiali, ale chyba nie jest ze mną źle bo wrócili z dużo lepszym humorem. Kiedy wrócili dostałam od taty prezent, który poprawił mi humorek. Piękne białe szpilki od Louboutina. Wysokie, białe, lakierowane szpileczki prosto z salonu… Ahhh… Niestety moja radość nie potrwała długo bo jak zawsze prezent = trudna rozmowa. Tym razem rozmowa dotyczyła mojego wyjazdu do Niemiec. Tata bardzo chcę żebym po tym wszystkim wyjechała do niego. Długo o tym rozmawialiśmy. W między czasie dotarło do mnie śniadanko, które było… Podobno dobre, ale u mnie odezwał się brak apetytu.

No i wybiła dziewiąta. Ja naprawdę nie wiem czy Ci lekarze chodzą z zegarkiem w ręku bo byli u mnie punktualnie.

 
- Jak tam samopoczucie Pani Kamilo? – aha, a więc to jest mój lekarz prowadzący… Dobrze wiedzieć!
- Dzisiaj jest naprawdę dobrze
- Bardzo dobrze, bardzo się cieszę. Boli Panią brzuch?
- Trochę…
- Zwiększymy dawkę leku przeciwbólowego.. A kiedy boli Panią najbardziej?
- W nocy
- Na noc – powiedział, kierując słowa do asystentów (cała gromada ich za nim chodziła) – …widzę, że nie ma tu nic niepokojącego… W porządku nie męczymy już Pani. Teraz tak, ponieważ ja wybieram się na urlop i nie będzie mnie na Pani wypisie. Za jakieś 10 – 12 dni zgłosi się pani na USG, ale spokojnie proszę nie robić takich oczu. – ups… Chyba zauważył moją reakcje -  Musimy sprawdzić czy nie jest Pani w ciąży
- A nie da się tego teraz zrobić?
- Nie, nie teraz to niemożliwe, a przy okazji gdy pani tu przyjdzie na USG zrobimy też test na obecność wirusa HIV – mowę mi odjęło… Tyle badań…
- Ehh, no dobrze, przyjdę na pewno
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem. To tyle z mojej strony, życzę wszystkiego dobrego. Do widzenia!
- Miłego urlopu, do widzenia

 
No i teraz zaczęło się rozmyślanie, co będzie jeśli przyjdę na USG i okaże się, że jestem w ciąży? Przecież to nie czas na dziecko… Co ja mu powiem, że co, że tatuś siedzi w więzieniu? Obym nie musiała tego robić.

Po obchodzie, za jakieś 15 min przyszedł policjant. Męczył mnie 2 godziny. Zadawał pytania na które nie wiem skąd miałabym znać odpowiedź. Szczerze nawet nie płakałam jak składałam zeznania… Byłam wściekła na siebie. Po co ja tyle wypiłam? Gdybym nie wypiła aż tyle mogłabym wrócić do domu o normalnej godzinie. No, ale to są wnioski typu co by było gdyby. Nie jestem osobą która lubi się nad sobą użalać, potrzebuje się wygadać, ale nie lubię kiedy ludzie mnie żałują. Co się stało już się nie odstanie. Najchętniej wyrzuciłabym wszystko co złe ze swojej pamięci, ale to co najgorsze zostaje z nami najdłużej – przynajmniej ze mną.

Po obiedzie przyszła do mnie Pani psycholog. Muszę przyznać, że uświadomiła mi kilka rzeczy. Nie pokazywałam tego, ale kiedy obudziłam się w szpitalu i miałbym żyletkę pod ręką to bym jej użyła… To straszne co taki jeden incydent robi z ludzka psychiką. Każda sytuacja która sprawia ból zostawia po sobie ślad, ale gwałt jest szczególnym okrucieństwem. Starasz się być silna, a w głębi duszy to Cię zabija. I właśnie od tego jest psycholog. Pomaga znaleźć inne wyjście z sytuacji niż żyletka czy lina. Mi jedno spotkanie naprawdę pomogło. Postanowiłam, że trzeba spiąć pośladki i iść do przodu. Pierwsze co zrobiłam gdy wyszła ode mnie pani psycholog to włączyłam komputer i zaczęłam szukać siłowni blisko mnie. Oczywiście, znalazło się kilka całkiem fajnych. Wybrałam dwie i postanowiłam, że sprawdzę gdzie jest lepiej. Posiedziałam trochę na Facebooku bo miałam kilka wiadomości od Mai i innych osób.

Gdy wszystko zrobiłam stwierdziłam, że prześpię się. Nie spałam całą noc i tak, to jest dobry pomysł. Idę spać. Już byłam w fazie słyszę co się dzieje dookoła ale śpię, kiedy do mojej sali weszła Maja.


- Kami!
- Majka!
- Jakbym Cię nie znała tak dobrze to pewnie siadłabym koło Ciebie i zaczęła się użalać ale z racji, że Cię już trochę znam to powiem tak: naprawdę strasznie wyglądasz bez makijażu.
- Hahha, Kocham Cię!
- Pewnie wszyscy Cię o to pytają, ale jak się czujesz?
- Jest dobrze...
- Zawsze jak mówisz takim tonem to coś nie gra. Mów co się dzieje
- Tata chce żebym wyjechała z nim do Niemiec na kilka tygodni...
- Kamila a może to nie jest głupi pomysł? Trochę o tym wszystkim zapomnisz, złapią go i wrócisz do Bełchatowa. Sama zobacz wszystko będzie Ci ten dzień przypominać
- A ty co byś zrobiła na moim miejscu?
- Jeżeli tylko miałabym taką możliwość to uwierz wyjechałabym jak najdalej stąd

Długo rozmawiałyśmy o tym wszystkim. Mieć takiego przyjaciela jak Maja to wielki skarb. I choć wyzywamy się od najgorszych to wiem, że zawszę mogę na nią liczyć i to jest chyba prawdziwa przyjaźń.
 Nie od początku było tak różowo. Nasze mamy się nie lubią i tak na prawdę to ani moja mama nie lubi Mai ani jej mama mnie. Dlaczego? Szczerze mówiąc  nie wiem. Kiedyś się podobno o coś pokłóciły i teraz nie przepadają za sobą. A my jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami na świecie.

- Muszę zadzwonić do Kłosa, że nie mogę przyjechać...
- On już wie
- Jak to? Skąd?
- Pierwszego dnia twoja mama rozmawiała z lekarzem i siedzieliśmy koło niej, no i chcąc nie chcąc usłyszeliśmy do kiedy planują, że zostaniesz w szpitalu
- Nawet nie mam do niego numeru... - powiedziałam zrezygnowana, a Kami wręczyła mi karteczkę do ręki - Co to?
- Jego numer. Zapisał wtedy gdy siedzieliśmy pod twoją salą
- Dziękuje - powiedziałam i mocno się do niej przytuliłam
- Jemu dziękuj. Stara lecę do domciu
- Jasne - powiedziałam i przypomniała mi się sytuacja z Karolem
- Jak wyjdziesz ze szpitala to zadzwoń, może jakaś kawa przed Monachium?
- O! Z chęcią, ale nie będę sama
- Co? Jesteś w ciąży?!
- Majka... Chodzi mi o ochronę... DEKLU!
- Miła jak zawsze... Paaa!
- Papa

Nawet nie wiem kiedy usnęłam. O tak! Kamila w końcu udało Ci się usnąć! Śniło mi się, że byłam z Wroną w zoo... No tak, to chyba przez te leki.
Kiedy się rano obudziłam zobaczyłam piękny, naprawdę najpiękniejszy bukiet kwiatów jaki kiedykolwiek widziałam. Koło niego stała torebeczka - taka jak na prezent - i Rafaello. Jejku ktoś wie co lubię. To będzie dobry dzień - pomyślałam
W mojej sali była wnęka a w niej stała sofa. Była mała, niewygodna i strasznie skrzypiała jak się na niej ktoś ruszał. Spojrzałam na nią i zobaczyłam naprawdę uroczy? Tak, uroczy widok. Zobaczyłam Karola Kłosa śpiącego w klubowych ubraniach pod różowym kocykiem. Wyglądał jak taki naleśnik prosto do schrupania.

Poprawka: To będzie idealny dzień!


********************************************************************************


Hejka!
Jest i ona dziesiąteczka!
Wybieracie się na jakiś mecz? Bo ja szczerze PlusLigę przesypiam... Byłam tylko na jednym meczu :p i było słabo...
Pozdrawiam Sally :*

7 komentarzy:

  1. PIERWSZA ! <3 hahah xD no a teraz tak:
    Pierwsze pytanie ! - Dlaczego taki krótki ? :O
    Drugie pytanie ! - Kiedy następny ? :O
    no a ogólnie to rozdział boski :* nie mogę się doczekać kolejnego :p
    pozdrawiam ;*******

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeeer nie zabieraj mi Kamili do Niemieeeec ;c
    Faktycznie to musi być idealny dzień ;D Czekam szybko na kolejny ;) i zapraszam na 36 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech zostanie w Polsce..... :)
    Czekam na kolejny! ;) Zapraszam na nowości u mnie :
    http://zgubic-sie-to-nie-wstyd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super czekam na next zapraszam też do mnie http://siatkowakmilosciprzyjazn.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie...tylko nie teraz...ona nie może wyjechać... co z Kłosem?, co z Wronką?
    Nie mogę się doczekać następnego ehhhh....

    Tak wybieram się na mecz SKRA-Resovia do Łodzi 30listopada :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny widok po obudzeniu :) Przecież ona nie powinna wyjeżdżać... :(

    Zapraszam na nowy rozdział :) http://zabawa-w-dwa-ognie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć :) Zapraszam Cię na drugi rozdział na http://milosnazagadka.blogspot.com/ .Pozdrawiam gorąco ! :)

    OdpowiedzUsuń