- Kamila? – zapytał chłopak którego gdzieś już
widziałam… Już wiem!
- O kurde… Adrian? - Nie wierzę, tyle lat… Co ty tu robisz tak w ogóle?
- Wpadłam po tabletki bo ani ja ani moja przyjaciółka nie mamy
- Kurczę pasowałoby się spotkać i pogadać… Nie no nadal nie wierzę – powiedział i uśmiechnął się – moja mała kuzyneczka, a teraz taka laska
- Hahah proszę Cię, muszę lecieć, ale wiesz co, masz jakąś karteczkę? – zapytałam i nie mogłam uwierzyć, że chłopak którego widziałam ostatni raz jakieś 7 lat temu mieszka teraz koło Majki
- Piotrek, gdzie są te żółte karteczki? A dobra już nie trzeba, znalazłem – powiedział wyjmując z szafki w kuchni plik małych, żółtych karteczek. Zapisałam mu na jednej z nich numer telefonu
- Musimy się jakoś zdzwonić i spotkać, tyle lat do nadrobienia.. – zaproponowałam
- Obowiązkowo! A co robisz dziś wieczorkiem? Może jakaś kolacja, hmy?
- Wiesz, powinnam pojawić się w domu i trochę pobyć z mamą
- A coś się stało? – powiedział zaniepokojony
- Nie, nie spokojnie, nic się nie stało po prostu chcę z nią spędzić dzisiejszy wieczór, tak jak matka z córką
- Aha… Nie no spoko, ale jak coś to śmiało wbijaj się wygadać
- Jak będę miała potrzebę to wbiję, tylko ostrzegam mam takie potrzeby czasem o czwartej nad ranem
- Nie, nie, nie moje ramię do wypłakania czynne jest od dziesiątej
- Hahah, no dobrze, to ja lecę, bardzo dziękuję za tabletki i do zobaczenia
- Czekaj, czekaj, jeszcze moment… - chwycił mnie za rękę – Jakie tabletki?
- No te przeciwbólowe – pokazałam mu co trzymam w ręku – ten Piotrek mi je dał
- Piotrek dlaczego nie dałeś Kamili całego opakowania tylko jej tak wydzieliłeś?
- Bo nazwała mnie chujem – odpowiedział
- A no tak faktycznie, to się nazywa logiczne wytłumaczenie… Dobra mała nie zajmuję Ci już czasu, jak się śpieszysz to trudno, do następnego!
- Papa, trzymajcie się!
Z Adrianem zawsze
świetnie się dogadywaliśmy. Byliśmy przyjaciółmi, bardzo dobrymi. Adrian jest
kilka lat starszy ode mnie, a dokładnie.. Pięć, tak pięć lat starszy ode mnie,
zawsze się wyzywaliśmy od knurków, od czego się tylko dało. Byliśmy jak brat i
siostra, wszędzie razem. Nasze drogi rozeszły się w chwili kiedy musiałam
wyjechać z Berlina do Warszawy a ostatecznie do Bełchatowa. Obiecaliśmy sobie,
że jeszcze kiedyś się spotkamy i tak się stało. To się nazywa przyjaźń, nie? Po
siedmiu latach pisania jakiś listów które nigdy nie docierały, zgubienia
numerów spotkaliśmy się. Ahh… Życie jest jednak piękne a szczęście się
uśmiecha, albo jak to mówi Maja „Życie pierdoli nam po równo” – to też prawda
więc wyprostuj się!
Kiedy weszłam do
mieszkania zobaczyłam Majkę z jakąś ścierką w ręku. Chyba ogarnęła w końcu ten
napis w salonie.
- Co się stało?!
- Dzwonił!
- Kto?
- No ten ktoś, do Ciebie na komórkę. Oddzwoń!
- A może… - przerwała mi
- Morze to jest na północy naszego kraju a telefon przed tobą, dzwoń
- Masz te tabletki – podałam jej tabletki a ta odłożyła je na blat
- Już mnie głowa nie boli
- Dobrze, ja idę zadzwonić na balkon a ty myjesz ścianę, jasne?
- No ale…
- Ale Ale Aleksandra – posłałam jej całuska w powietrzu
- Szuja!
- Też Cię kocham! – odpowiedziałam jej z balkonu
Wybrałam numer, ale było
zajęte więc postanowiłam, że poczekam chwilkę i spróbuję jeszcze raz. Nie
musiałam długo czekać bo telefon sam zaczął dzwonić
- Halo? Ha! Tak kilka dni próbujesz się do mnie dodzwonić, przepraszam, ale..
- W porządku nie musisz się tłumaczyć – fakt drugi: wyrozumiały – Widziałaś to zdjęcie w gazecie? Ładnie wyszliśmy – fakt trzeci: czytał gazetę i to on! Ten chłopak z gazety czyli Karol!
- Hahah, ale no ja jednak
ładniej
- Taaa… Hahah, na pewno…
Wiesz po co dzwonię?- Nie mam pojęcia
- Dziewczyno moja, no, – zaczęliśmy się śmiać – czas na pokutę!
- No tak… Słucham, co tam wymyśliłeś?
- Co robisz we wtorek o 11?
- Jestem w szkole
- Oo… - jego głos zesmutniał - A o której kończysz?
- We wtorek… Czekaj, przecież jest teraz długi weekend. Mam wolne.
- No to wspaniale! To przyjedź tak o 10.40 – 10.45 pod Energie, chyba, że po Ciebie podjechać?
- Niee, nie trzeba, będę, a mam coś ze sobą zabrać?
- Masz się ubrać jak na trening, sportowo
- Aha, spoko, okey
- Okej?
- Okej
- O brzmi jak scena z tego filmu, hahah – fakt czwarty: oglądał / czytał „Gwiazd naszych wina”, jedyna książka którą przeczytałam w trzy dni – Aha, ale czekaj bo może być problem z twoim wejściem na hale..
- Tym się nie przejmuj, poradzę sobie
- Ale wiesz co, chodzi mi o to, że mogą Cię nie chcieć wpuścić… - przerwałam mu
- Uwierz, że wpuszczą, ma się przysługi i będzie przynajmniej okazja je wykorzystać
- No dobrze, zobaczymy. Jak coś to zadzwoń, ja podejdę, Nie zabieram więcej czasu… To do wtorku
- Hah, tak do wtorku miłego popołudnia
- No dziękuje i nawzajem – powiedział po czym rozłączył się. Nie ukrywam, że po tym jak zadzwonił na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Maja zrobiła swoje
popisowe danie na kaca czyli jajecznicę z kaparami. Zawsze jak jesteśmy
„wczorajsze” to jemy coś takiego bo to pomaga – tak, tak wiem jajecznica na
spóźniony obiad. Posiedziałyśmy jeszcze trochę i wybiła dziewiętnasta.
Stwierdziłam, że zbieram się do domu – miałam ten wieczór spędzić z mamusią.
- Ehh… Ty to w ogóle gazet nie czytasz…
- A co, co jest w gazecie?
- No ja i Kłos, podobno jestem jego dziewczyną.. Ale mówiłam Ci to wczoraj..
- Ta, wiesz dobrze, że masz lepszą głowę do picia niż ja. Ale wy serio jesteście parą? – zapytała mnie, po czym zaczęła piszczeć
- Maja, spokojnie nie jesteśmy parą. Oblałam go przypadkowo kawą i..
- No na pewno przypadkowo… - wtrąciła swoje trzy grosze
- Majka! Przestań! Nic się między nami nie wydarzyło, oblałam go kawą a on wziął winę na pół. Swoją połówkę już odrobił, a ja swoją we wtorek i tyle, nic więcej
- A jak masz ją odrobić? – zaczęła pokazywać jakieś dziwne ruchy rękami
- Maja… - zaczęłam się z niej śmiać – nie tak, hahah. Zboczeńcu! Wychodzę! Nie będę tęsknić! – otworzyłam drzwi i zaczęłam wychodzić
- Ej no! Pożegnaj się chociaż! – odwróciłam się i posłałam jej całuska – Może być, papa do jutra!
- Papa! – odpowiedziałam jej i weszłam do (w końcu) naprawionej windy
Mamy kolejny :)
Pod ostatnim pojawiło się wiele komentarzy, że
przekleństwa „kłują w oczy”, starałam się w tym rozdziale je wyeliminować.
Wyszło… Jak wyszło zostawiam Wam do oceny ;)