piątek, 31 października 2014

Rozdział 8


 
 
- Kamila? – zapytał chłopak którego gdzieś już widziałam… Już wiem!
- O kurde… Adrian?
- Nie wierzę, tyle lat… Co ty tu robisz tak w ogóle?
- Wpadłam po tabletki bo ani ja ani moja przyjaciółka nie mamy
- Kurczę pasowałoby się spotkać i pogadać… Nie no nadal nie wierzę – powiedział i uśmiechnął się – moja mała kuzyneczka, a teraz taka laska
- Hahah proszę Cię, muszę lecieć, ale wiesz co, masz jakąś karteczkę? – zapytałam i nie mogłam uwierzyć, że chłopak którego widziałam ostatni raz jakieś 7 lat temu mieszka teraz koło Majki
- Piotrek, gdzie są te żółte karteczki? A dobra już nie trzeba, znalazłem – powiedział wyjmując z szafki w kuchni plik małych, żółtych karteczek. Zapisałam mu na jednej z nich numer telefonu
- Musimy się jakoś zdzwonić i spotkać, tyle lat do nadrobienia.. – zaproponowałam
- Obowiązkowo! A co robisz dziś wieczorkiem? Może jakaś kolacja, hmy?
- Wiesz, powinnam pojawić się w domu i trochę pobyć z mamą
- A coś się stało? – powiedział zaniepokojony
- Nie, nie spokojnie, nic się nie stało po prostu chcę z nią spędzić dzisiejszy wieczór, tak jak matka z córką
- Aha… Nie no spoko, ale jak coś to śmiało wbijaj się wygadać
- Jak będę miała potrzebę to wbiję, tylko ostrzegam mam takie potrzeby czasem o czwartej nad ranem
- Nie, nie, nie moje ramię do wypłakania czynne jest od dziesiątej
- Hahah, no dobrze, to ja lecę, bardzo dziękuję za tabletki i do zobaczenia
- Czekaj, czekaj, jeszcze moment… - chwycił mnie za rękę – Jakie tabletki?
- No te przeciwbólowe – pokazałam mu co trzymam w ręku – ten Piotrek mi je dał
- Piotrek dlaczego nie dałeś Kamili całego opakowania tylko jej tak wydzieliłeś?
- Bo nazwała mnie chujem – odpowiedział
- A no tak faktycznie, to się nazywa logiczne wytłumaczenie… Dobra mała nie zajmuję Ci już czasu, jak się śpieszysz to trudno, do następnego!
- Papa, trzymajcie się!

 
Pożegnałam się z nimi i wyszłam z ich mieszkania. Nadal nie mogłam uwierzyć, że po tylu latach spotkałam się z moim kochanym kuzynem Adrianem.

Z Adrianem zawsze świetnie się dogadywaliśmy. Byliśmy przyjaciółmi, bardzo dobrymi. Adrian jest kilka lat starszy ode mnie, a dokładnie.. Pięć, tak pięć lat starszy ode mnie, zawsze się wyzywaliśmy od knurków, od czego się tylko dało. Byliśmy jak brat i siostra, wszędzie razem. Nasze drogi rozeszły się w chwili kiedy musiałam wyjechać z Berlina do Warszawy a ostatecznie do Bełchatowa. Obiecaliśmy sobie, że jeszcze kiedyś się spotkamy i tak się stało. To się nazywa przyjaźń, nie? Po siedmiu latach pisania jakiś listów które nigdy nie docierały, zgubienia numerów spotkaliśmy się. Ahh… Życie jest jednak piękne a szczęście się uśmiecha, albo jak to mówi Maja „Życie pierdoli nam po równo” – to też prawda więc wyprostuj się!

Kiedy weszłam do mieszkania zobaczyłam Majkę z jakąś ścierką w ręku. Chyba ogarnęła w końcu ten napis w salonie.

 
- Chodź szybko! – powiedziała
- Co się stało?!
- Dzwonił!
- Kto?
- No ten ktoś, do Ciebie na komórkę. Oddzwoń!
- A może… - przerwała mi
- Morze to jest na północy naszego kraju a telefon przed tobą, dzwoń
- Masz te tabletki – podałam jej tabletki a ta odłożyła je na blat
- Już mnie głowa nie boli
- Dobrze, ja idę zadzwonić na balkon a ty myjesz ścianę, jasne?
- No ale…
- Ale Ale Aleksandra – posłałam jej całuska w powietrzu
- Szuja!
- Też Cię kocham! – odpowiedziałam jej z balkonu


Wybrałam numer, ale było zajęte więc postanowiłam, że poczekam chwilkę i spróbuję jeszcze raz. Nie musiałam długo czekać bo telefon sam zaczął dzwonić

 
- No w końcu! – fakt pierwszy: mężczyzna
- Halo? Ha! Tak kilka dni próbujesz się do mnie dodzwonić, przepraszam, ale..
- W porządku nie musisz się tłumaczyć – fakt drugi: wyrozumiały – Widziałaś to zdjęcie w gazecie? Ładnie wyszliśmy – fakt trzeci: czytał gazetę i to on! Ten chłopak z gazety czyli Karol!


- Hahah, ale no ja jednak ładniej
- Taaa… Hahah, na pewno… Wiesz po co dzwonię?
- Nie mam pojęcia
- Dziewczyno moja, no, – zaczęliśmy się śmiać – czas na pokutę!
- No tak… Słucham, co tam wymyśliłeś?
- Co robisz we wtorek o 11?
- Jestem w szkole
- Oo… - jego głos zesmutniał - A o której kończysz?
- We wtorek… Czekaj, przecież jest teraz długi weekend. Mam wolne.
- No to wspaniale! To przyjedź tak o 10.40 – 10.45 pod Energie, chyba, że po Ciebie podjechać?
- Niee, nie trzeba, będę, a mam coś ze sobą zabrać?
- Masz się ubrać jak na trening, sportowo
- Aha, spoko, okey
- Okej?  
- Okej
- O brzmi jak scena z tego filmu, hahah – fakt czwarty: oglądał / czytał „Gwiazd naszych wina”, jedyna książka którą przeczytałam w trzy dni – Aha, ale czekaj bo może być problem z twoim wejściem na hale..
- Tym się nie przejmuj, poradzę sobie
- Ale wiesz co, chodzi mi o to, że mogą Cię nie chcieć wpuścić… - przerwałam mu
- Uwierz, że wpuszczą, ma się przysługi i będzie przynajmniej okazja je wykorzystać
- No dobrze, zobaczymy. Jak coś to zadzwoń, ja podejdę, Nie zabieram więcej czasu… To do wtorku
- Hah, tak do wtorku miłego popołudnia
- No dziękuje i nawzajem – powiedział po czym rozłączył się. Nie ukrywam, że po tym jak zadzwonił na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

 
Ogarnęłam się z tego uśmiechu i weszłam do salonu, gdzie Majka kończyła mycie ścian. Muszę przyznać, że to mycie jej „pykło”. Nie było nawet śladu. Pomogłam jej wszystko posprzątać i zabrałyśmy się za zrobienie czegoś do zjedzenia. Ja w między czasie zadzwoniłam jeszcze do mamy i powiedziałam jej, że sama wrócę do domu, w końcu Maja mieszka teraz 15 minut drogi ode mnie.

Maja zrobiła swoje popisowe danie na kaca czyli jajecznicę z kaparami. Zawsze jak jesteśmy „wczorajsze” to jemy coś takiego bo to pomaga – tak, tak wiem jajecznica na spóźniony obiad. Posiedziałyśmy jeszcze trochę i wybiła dziewiętnasta. Stwierdziłam, że zbieram się do domu – miałam ten wieczór spędzić z mamusią.

 
- A powiesz mi kto to był?
- Ehh… Ty to w ogóle gazet nie czytasz…
- A co, co jest w gazecie?
- No ja i Kłos, podobno jestem jego dziewczyną.. Ale mówiłam Ci to wczoraj..
- Ta, wiesz dobrze, że masz lepszą głowę do picia niż ja. Ale wy serio jesteście parą? – zapytała mnie, po czym zaczęła piszczeć
- Maja, spokojnie nie jesteśmy parą. Oblałam go przypadkowo kawą i..
- No na pewno przypadkowo… - wtrąciła swoje trzy grosze
- Majka! Przestań! Nic się między nami nie wydarzyło, oblałam go kawą a on wziął winę na pół. Swoją połówkę już odrobił, a ja swoją we wtorek i tyle, nic więcej
- A jak masz ją odrobić? – zaczęła pokazywać jakieś dziwne ruchy rękami
- Maja… - zaczęłam się z niej śmiać – nie tak, hahah. Zboczeńcu! Wychodzę! Nie będę tęsknić! – otworzyłam drzwi i zaczęłam wychodzić
- Ej no! Pożegnaj się chociaż! – odwróciłam się i posłałam jej całuska – Może być, papa do jutra!
- Papa! – odpowiedziałam jej i weszłam do (w końcu) naprawionej windy

 
Najkrótsza droga prowadziła przez park. Z mojego lenistwa, poszłam parkiem, ale już od samego początku czułam że ktoś mnie obserwuje...
 

 

Mamy kolejny :)

Pod ostatnim pojawiło się wiele komentarzy, że przekleństwa „kłują w oczy”, starałam się w tym rozdziale je wyeliminować. Wyszło… Jak wyszło zostawiam Wam do oceny ;)
 

sobota, 25 października 2014

Rozdział 7



BUUM!


Ranek! A dokładnie 12.22. O Matko! Co ja wczoraj robiłam? Wie ktoś? Zatrzymałam się na tej pierwszej butelce, a patrzę wokół siebie i widzę.. Ich jest więcej! Ja pierdole... Grubo było... Ale zaraz gdzie jest Majka?
Zaczęłam jej szukać po całym mieszkaniu

- Maja! Gdzie jesteś?
- Ciszej! - coś zaczęło krzyczeć w łazience
- Co ty robisz w wannie?
- Gdybym wiedziała to by mnie tu nie było... Ej pamiętasz coś?
- No w zasadzie tylko tą rozmowę o kotach i Karolu. A ty?
- Kurwa zatrzymałyśmy się na tym samym etapie a...
- Kurde!
- Co jest? - takiej przerażonej jej jeszcze nie widziałam
- Spójrz
- Ja pierdziele... Starzy mnie zabiją... Nowe mieszkanie, i to jeszcze w salonie... ehh,..
- Spokojnie to jest.. Ketchup?
- Co??
- Hahaha, przynajmniej nie spray do graffiti jak dwa lata temu, no i nie sypialnia rodziców
- Hahah no tam też było grubo.. W sumie też nie wiele pamiętam - mimo napisu na ścianie w salonie, miałyśmy dobre humory
- Haha no ja też ale trzeba ten salon jakoś ogarnąć
- Kurwa ale jak? Głowa mnie boli
- Jak to mówi mój tata kac morderca nie ma serca...- zaczęłyśmy się śmiać - Haha jeszcze nas trzyma? - zapytałam przez śmiech
- Chyba tak haha - miałyśmy głupawkę chyba pierwszy raz na kacu - Masz coś na ból głowy?
- Powinnam mieć coś w torebce. Maja? A nie spotkałaś się może z moja torebką?
- Przestań ja nie wiem gdzie są moje spodnie a co dopiero twoja torebka

Zaczęłyśmy szukać naszych rzeczy. Nie lada wyzwanie z takim bólem głowy i chęcią - za przeproszeniem - zrzygania się na wszystko co pachnie wódką. Znaleźć torebkę nie było ciężko leżała na podłodze koło kanapy w salonie gorzej było z jej zawartością, bo po prostu jej nie było. Przeszukałyśmy całe mieszkanie i nic. Nie było naszych telefonów.

- No ja pizgam gdzie można schować telefon po pijaku - zapytała Maja a spojrzałam na nią wymownie - dobra, dobra nie było pytania..
- To nie jest zabawne my serio tyle wypiłyśmy? - powiedziałam trzymając w ręku dwie butelki po wódce i jedną po szampanie
- Haha patrz my teraz byłyśmy same, chyba... A co będzie na wakacjach jak będzie nas siedem osób?
- My musimy cały monopolowy ze sobą zabrać hahah

Chcemy jechać z ekipą gdzieś na wakacje. Najlepiej nad polskie morze bo, nie będę ściemniać, znamy prawo. Wiemy co możemy a czego nie. Jak Cię zgarną na dołek to przynajmniej mówisz po polsku a po alkoholu ciężko jest złożyć zdanie w swoim ojczystym języku co dopiero w innym

- O! - zawołała Maja z kuchni podczas gdy ja ogarniałam się w łazience
- Co tam?
- Znalazłam telefony
- Gdzie?
- W piekarniku
- Ho ho tam ich jeszcze nie było... - powiedziałam sama do siebie - Całe i zdrowe?
- Tak, masz siedem połączeń nie odebranych
- Od kogo?
- Mama 5 razy i jakiś numer 2. Co to za numer?
- Sama nie wiem już któryś raz do mnie dzwoni - odpowiedziałam wchodząc do kuchni
- No to oddzwoń. O! Wyglądasz jak człowiek
- Maja taka spostrzegawczość na kacu brawo!
- Nie śmiej się. Zadzwoń!
- Jak będzie coś chciała albo chciał to jeszcze zadzwoni
- Sama mówiłaś, że dzwoni już któryś raz - pokiwałam głową potwierdzając - no czyli temu czemuś zależy. Dzwoń, a jak to jakiś przystojny brunet, i znajdziesz miłość swojego życia?
- Tak ha ha bardzo śmieszne - zaśmiała się moim kochanym śmiechem
- Kochana... Ogarniesz tabletki? Ja zrobię nam herbatkę... hmy?
- Czyli co mam ogarnąć tabletki sąsiadów?
- No... Podobno na prawo młodzi mieszkają tam uderzaj a ja wstawiam wodę na herbatkę i idę się ogarnąć bo wali ode mnie wódą na kilometr

Cóż zrobić głowy bolą, trzeba iść. Wzięłam gumę do żucia z kurtki Majki i zauważyłam, że koło drzwi leży mój portfel i jakieś papierki. Tak! Znalazłam resztę mojej torebki.
Jak wypijesz tyle, że nic nie pamiętasz to następny dzień jest jak puzzle. Musisz układać sobie wszystko po kolei. Każdy szczegół do szczegółu.
To wcale nie jest fajne, wcale.... w puzzlach masz przynajmniej obrazek i wiesz co ułożyć a tu... Życie!
Wyszłam z mieszkania wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Chwilę stałam i nic się nie działo. Już chciałam odejść kiedy usłyszałam jakby coś się przewróciło, ktoś się przewrócił. Na pewno Polacy. Dlaczego? Bo jak się to coś stało była jedna reakcja: Kurwa! Haha to słowo opisujące tyle emocji. Sami pomyślcie.
Kiedy zaczęłam się śmiać otwarły się drzwi

- Tak? - powiedział zaspany, wysoki mężczyzna
- Ma Pan może dwie tabletki przeciwbólowe?
- Nie! - poczułam się urażona bo powiedział to nie miłym tonem a nic mu nie zrobiłam
- Trochę kultury! Nie tylko Ty masz dziś ciężki poranek!
- Mi chodziło o to, że nie "pan" haha, spokojnie złość piękności szkodzi
- Widać...
- Aż tak źle nie jest... - powiedział spoglądają w lustro, które wisiało zaraz koło drzwi - To co, wejdziesz?
- To jest zaproszenie? - nie miałam humoru na takie puste gierki...
- Zawsze możemy tak to ugryźć
- A co jeśli powiem, że nie, nie możemy tego tak ugryźć?
- Będziemy tak tu stali, aż Ci główka sama przejdzie
- Mam czas...
- No to wyśmienicie bo ja też - całkiem ładnie się uśmiechnął
- Phy.. - parsknęłam -  Niemożliwe....
- Co?
- Żeby taki chuj jak ty miał taki ładny uśmiech
- To jest komplement?
- Możemy tak to ugryźć
- A co jeśli powiem, że nie możemy?
- Ja pójdę do kogoś innego kto bez problemu da mi coś na ból głowy - uśmiechnęłam się złowieszczo  a on odwzajemnił
- Może wejdziesz? Zapraszam - powiedział uprzednio teatralnie przeczesując fryzurę
- Widzisz, od razu lepiej - wchodząc potknęłam się o butelkę po alkoholu - O, widzę, że ktoś tu się dobrze bawił...
- Napijesz się czegoś? Tylko uprzedzam klina w tym mieszkaniu nie zabijesz bo wszystko się skończyło - powiedział wskazując na pustą butelkę
- Nie przyszłam tu na klina tylko po tabletki - powiedziałam surowo
- Mogłabyś być rzecznikiem prasowym.. Mówisz tak bez uczuciowo
- A skąd wiesz, że nie jestem?
- No tego nie wiem, a jesteś?
- Nie, nie jestem i nie zamierzam
- W porządku. Łapka!
- Co?
- Nie znasz łapki?
- A powinnam znać?
- Łapki nie znać... - wywrócił oczami - Jak słyszysz łapka to jaka część ciała Ci przychodzi na myśl?
- Łapka? Rączka, dłoń - zaczęliśmy się śmiać
- Brawo, to teraz daj łapkę - podałam mu łapkę a on położył na niej trzy tabletki - jedna w prezencie od chuja z ładnym uśmiechem
- Hahah, bardzo dziękuję - chciałam wychodzić kiedy on powiedział
- Hej! Powinnaś zaprzeczyć i powiedzieć coś w stylu "Nie jesteś chujem, tak to tylko powiedziałam bo się uniosłam" - zaczęłam się śmiać, powiedział to takim śmiesznym wysokim głosikiem, ciężko było się opanować - Co w tym takiego śmiesznego?
- Och no nie jesteś chujem, powiedziałam tak bo się uniosłam - powiedziałam widocznie krzyżując palce
Nie krzyżuj palców...
- Bo?
- Bo.. - przerwał mu jego gość, który wychodził z sypialni

********************************************************************************

No i powstał kolejny... Znowu piszę po nocy ale zauważyłam że wtedy jest najlepsza wena... No to będziemy zarywać nocki :)
Jak sądzicie do kogo trafiła Kamila?
Dooobranoc :*** Przypominam (gdyby ktoś tak jak ja, ożywał w nocy) przestawiamy zegarki i śpimy o godzinkę dłużej <3

czwartek, 23 października 2014

Rozdział 6



Myślałam chwilę czy nie oddzwonić, ale po tym zajściu ze zdjęciem w gazecie stwierdziłam, że jak ktoś coś będzie chciał to zadzwoni jeszcze raz.
Długo nie musiałam czekać... Nie, nie nikt nie zadzwonił, ale napisał...

*No widzę że szybko się pozbierałaś...
To ile się z nim spotykasz??
 
 
**Jak możesz wgl pytać się o coś takiego?
Przypominam tylko że nie jesteśmy razem od
według Cb trzech tygodni
Powodzonka z tą ślicznotką Misiaczku :*
 
 
Co za debil z tego Karola? Jak ja mogłam spotykać się z kimś takim?
Odpowiedzi na sms nie doczekałam... Mówi się trudno. Wzięłam jeszcze raz tą gazetę do ręki, spojrzałam na zdjęcie i powiedziałam sama do Siebie - Może faktycznie fajnie wyszłam? Nie, nie, nie Kamila o czym Ty myślisz?! Że Ty i On?! Nie! Nie! Nie! Skończ!
Stałam jeszcze chwilkę trzymając gazetę i usłyszałam, że dzwoni telefon. Z pewną niepewnością spojrzałam kto dzwoni. To była Majka. Ufff..
 
- Witam moją paryżankę!
- Powiem krótko bo nie mam czasu. Dziś wieczorem tak koło 19 u mnie, jasne? Adres Ci wyślę smsem - zaleciało rozkazem
- O matko! No nie wiem, nie wiem...
- Co nie wiesz?! Masz być i kropka!
- Ale czekaj po co mi wysyłasz adres?? Przecież wiem gdzie mieszkasz..
- Zakład, że nie wiesz? - zdziwiło mnie to nie powiem
- Nie jestem hazardzistką i się nie zakładam
- Łajzo na wszystko gotowa odpowiedź, to będziesz czy mam dzwonić gdzie indziej?
- Jasne, że będę
- No i tak powinno być od samego początku. Dobra, to kończę, tylko pamiętaj o 19 u mnie - powiedziała i słychać było, że się śmieje
- Nie martw się nie zapomnę  
 
Za nie całą minutkę przyszedł sms z adresem. Zobaczymy co ona tam wymyśliła. Szczerze mówiąc zżerała mnie ciekawość.
 Była godzina 14 więc stwierdziłam, że zajmę się jeszcze tymi zdjęciami. Włączyłam laptopa i zauważyłam, że nad biurkiem wisi zdjęcie moje i Karola - byłego Karola, tego którego wolałabym nie pamiętać. Podeszłam do biurka, wzięłam je do ręki i roztargałam na pół. Tą połowę z Karolem wyrzuciłam a tą na której byłam ja zostawiłam, bo ,muszę przyznać, całkiem fajnie wyszłam.
 
- No i od razu lepiej! - powiedziałam po czym w pokoju pojawiła się Pani Bożenka
- Nigdy go nie lubiłam...
- A Kłosa Pani lubi? - spytałam bo byłam ciekawa odpowiedzi
- Cielakiem z oczu patrzy...
- Czyli? - nie zrozumiałam przekazu, przecież cielak może być diabłem wcielonym, prawda?
- No ja tam go nie znam, ale wydaje się być miłym
- Ale jako siatkarza?
- A to wole tego... no... Winierskiego?
- Winiarskiego - poprawiłam ją i uśmiechnęłam się do niej. Pierwszy raz w życiu. Sama się do niej uśmiechnęłam. Bez niczyjego nakazu. Jejku Kamilo widzę postępy!
- O! O właśnie - powiedziała, ale nie odwzajemniła uśmiechu więc i ja go schowałam - no no jego lubię, taki... I rodzinę ma. Widać, że porządny.
- Taa... Przepraszam, ale muszę się zająć zdęciami

Usiadałam przed laptopem i zaczęłam mordęgę.... Nie sądziłam, że tyle zdęć zepsułam i, że aż tyle będę musiała obrabiać. Moi rodzice wspaniale ze sobą wyglądali. Dobrze powiedziane. Wyglądali. Od jakiegoś czasu coś między nimi nie grało. Kiedyś było inaczej. Kochali spędzać ze sobą czas i gdyby się dało sprawiliby żeby doba miała 25 godzin. A teraz? Tata siedzi w Niemczech i  praktycznie nie przyjeżdża do Polski. Mama tylko rozmawia z kimś przez telefon, nie wiem kto to, ale na pewno jest z Francji. Skąd ta pewność? Bo mama rozmawiam z tym kimś po francusku. Ja orłem z francuskiego nigdy nie byłam i raczej nie będę - jakoś muszę z tym żyć. Jasne chciałabym wiedzieć co się między nimi dzieję, ale nie będę się mieszać. Jestem pewna, że z czasem sama się dowiem.
Spojrzałam na zegarek pod którym wisiał kalendarz i dobrze, że go tam powiesiłam. Była na nim zaznaczona data urodzin Majki. O kurwa! Ona ma dziś urodziny! Dobra, ale spokojnie kupiłam przecież prezent tydzień temu. Ufff.. Kupiłam jej zawieszkę w TOUSie - była przesłodka.
Była 16.02 więc stwierdziłam, że czas się ogarnąć. Ubrałam się jak na domówkę, bez jakiejś przesady.
Spojrzałam jeszcze na telefon była 18.17. No czas się zbierać.
Zeszłam na dół, a tam było spełnienie marzeń! TATAR! Mniammm... Kocham to i wyjątkowo w wydaniu mojej mamy bardzo mi smakuje (a ro się nie zdarza zbyt często). Zjadłam go chyba w dwie sekundy.

- Smakowało? - zapytała mama
- Ba! Najlepszy na świecie - był mega!
- Mam dla Ciebie chyba dobrą wiadomość
- Tak? A to jaką?
- Nie jedziemy do Turcji - powiedziała, była smutna widziałam to
- Dlaczego?
- Tata musi zostać w Niemczech - Ha! Wiedziałam! Coś tu się dzieje, coś nie dobrego...
- Szkoda w sumie... Mamo ja wychodzę do Majki będę jutro koło południa albo właściwie po południu
- Jasne, baw się dobrze. To może Cię zawieść? Jak jutro wrócisz? Na kacu nie można prowadzić a wódka trawi się 25 godzin - tak tak 25h zapamiętajcie!
- Mogłabyś?
- Mogłabym, tylko załóż kurtkę!
- Ale mamo... Przecież ja tylko wysiądę z samochody i wejdę do domu
- Jesteś dorosła, tylko proszę mi nie przychodzić z gorączką
- Nie bój się nie przyjdę - powiedziałam i zrobiłam oczka

W końcu siedziałyśmy w samochodzie. Oczywiście ja jak to ja, musiałam sobie fotel ustawić, co trochę mi zajęło.

- Tam gdzie zawsze do Mai?
- Nie nie, właśnie w tym rzecz, że to jakaś niespodzianka - powiedziałam wstukując adres w nawigacje.
- Maja się przeprowadziła?
- Mamo nie-spo-dzia-nka. Nie wiem o co chodzi
- Złośnico, wpisuj adres i jedziemy

Gdy byłyśmy na miejscu czułam co się święci. Podjechałyśmy pod piękne osiedle. Oczywiście na wstępie przywitał nas ochroniarz z pytankiem do kogo się wybieramy. Powiedziałam, że do przyjaciółki i o dziwo nie pytał o nic więcej tylko otworzył szlaban. Zanim wjechałyśmy spytałam się go jeszcze gdzie jest to konkretne mieszkanie. Co chyba trochę go zaniepokoiło bo kazał mi pokazać dowód osobisty. Co zrobiła Kamila? Nie wzięła dowodu ani legitymacji nic tylko portfel z kartami kredytowymi. Co ja bym zrobiła bez mojej mamy? No zginęła bym na tym pięknym, magicznym i jakże zajebistym świecie. Coś mu tam na ściemniała i udało się.
Mama wysadziła mnie pod samymi drzwiami bo nie miałam kurtki - facepalm!

- Kami, tylko nie pij za dużo - troskliwość na każdym kroku
- Mamo my zwalczamy alkoholizm, pijemy więcej żeby inni mieli mniej
- Nie żartuj tak w moi towarzystwie
- Ostatni raz. To ja lecę będę jutro dzwonić Paa
- Papa dobrej zabawy

Doczłapałam się na górę. Jebane szóste piętro i nieczynna winda, czyli jak wkurzyć Kami na samym początku. Otworzyła mi promienna Maja

- Kochana... - zaczęła z uśmiechem - Co ty taka zdyszana? - skończyła mniej uśmiechnięta
- Skończ! Daj mi minutkę pozbieram płuca z podłogi i będzie git
- W siatkówkę grać i nie mieć kondycji... Ta dzisiejsza młodzież...
- Przestań mówisz jak Pani Bożenka!
- Hahah to tak tylko żeby Cię wkurwić - ten jej szatański śmiech.. Jak ja go kocham! - czego się napijesz
- 50 gram - powiedziałam po czym wybuchłyśmy śmiechem
- Haahh! Nie tak od razu! Może herbaty?
- To zabrzmiało ja z reklamy emenemsów "Może pomóc?"
- Hahah jak ja cię uwielbiam
- Dobra rób tą herbatę - powiedziałam wyjmując z torebki prezent - STO LAT! STO LAT!
- Jejku nie musiałaś!
- Ale chciałam, otwieraj bo jeszcze się rozmyśle! - otworzyła krzycząc
- Jaka piękna!! No ty to wiesz co człowiekowi kupić żeby się łezka w oku zakręciła
- Zobacz co jest z tyłu wygrawerowane
- " Najlepszej Dupie w Beł" hahah no nie padam hahah
- Czyli rozumiem, że się podoba??
- No chyba żartujesz, to jest chujowe - zaśmiała się szatanem... Znowu!
- Na takiego drogiego chuja to trzeba sobie zasłużyć!
- Oj no nie bocz się! Co ciekawa dlaczego spotykamy się tu?
- Nawet nie wiesz jak. MÓW!
- Prezent!
- Niech zgadnę, rodzice?
- Rodzice - potwierdziła
- Dobra, to mój faktycznie chujowy
- Nie mów tak, wiesz, że prezent o Ciebie znaczy dla mnie więcej niż całe to osiedle razem wzięte - Maja nie jest mistrzem porównań - Zostawmy te herbaty napijmy się szampona, co ty na to?
- Pytasz się jakbyś mnie nie znała. Ja też coś mam, ale to po szampanie

Ostatecznie gotowe herbaty wystygły w kuchni a my przeszłyśmy do czegoś mocniejszego. Mama by dumna nie była... Sama sobie polewać... Nie ładnie, ale ja tylko zwalczam alkoholizm.
Najpierw pękł szampan - nie był dobry, ale na alko nie można narzekać. Po samym szampanie było wesolutko, potem wyjęłam z torebki Finlandie - 0.5 nie mówimy mamie - zaczęło się od jakiś drinów, ale...

- Powiedz mi kochanie moje co u Karolka? - lekko (phy.. nie lekko) pijana Maja
- Zostawił mnie chuj jebany! - stan nieważkości jeszcze nie był osiągnięty, ale było blisko
- Nie był wart takiej ślicznotki jak ty!
- Pszestań! Będę starą panną z kotem
- Będzie nas dwie - odpowiedziała Maja śmiejąc się, czyli faza głupawki osiągnięta

Z racji takiej, że rozmowa szła nam znakomicie (tak nie powinno być!) postanowiłyśmy nie bawić się w sok i drinki tylko ciągnąć z gwinta równo.

********************************************************************************


No nasze BFF nieźle się zabawiły.... Ale spokojnie impreza się tak nie skończyła...
Rozdział napisany o 1.49 więc jestem pewna, że są błędy (ale nie które są specjalnie) :] pozdrawiam i życzę... Miłego dnia? :*


środa, 22 października 2014

O Autorce

 
 
Kochani,
Zdecydowanie należą Wam się wyjaśnienie dlaczego mnie tu tyle nie było. Nie było mnie coś koło dwóch tygodni :-/ średnio, ale już tłumaczę dlaczego.
Jestem teraz w II klasie gimnazjum i to mówi chyba samo za siebie. Strasznie dużo nauki, jakieś pierwiastki, wiązania, mapy sama nie wiem co to jest, a karzą to zdawać. Po prostu miałam dużo tej nauki, a zależy mi żeby jakoś skończyć tą klasę. Wiem, że inne blogerki mają tzw. "zapasy rozdziałów" ja miałam coś takiego, ale kiedyś w nocy siadłam przed komputerem i skasowałam wszystko, bo jakoś tak nic mi się nie podobało. I teraz nie mam tych zapasów, a moja wena gdzieś zaginęła więc jakby ktoś ją znalazł, to proszę o kontakt :)
Do tego wszystkiego doszła jeszcze informacja, że w przyszłym roku będę się przeprowadzać... Czyli mała załamka bo będę musiała wszystko zostawić tu w Katowicach i zacząć nowe życie w... Jak się okazało Bełchatowie, ale i tam nie zagoszczę długo bo może rok albo dwa i potem wracam do Katowic :)
Wiecie z jednej strony fajna sprawa, Bełchatów, miasto w którym jest mój ulubiony klub, ale z drugiej strony nie znam tu nikogo.. Kompletnie nikogo więc jak ktoś z okolic Bełchatowa proszę o kontakt :D

Wczoraj w nocy wpadłam na pomysł, że może chcecie się czegoś o mnie dowiedzieć? I właśnie o tym jest ten post, O MNIE :)

1. Mam na imię Milana - O taak, w blogu przewinie się taka postać
2. Mam 14 lat
3. Uwielbiam siatkówkę i Formułę 1
4. Nie pogardzę jeśli kiedyś zapuka do mnie jakiś siatkarz albo kierowca formuły 1 xd
5. Mam 169cm - wiem byk ze mnie
6. Jestem Libero - za krótka na inną pozycje. Dosłownie.
7. Nie opuściłam żadnego meczu Polaków na MŚ
8. Kilkakrotnie dostawałam piłką na meczu, ale po meczu Polska - Niemcy wyszłam obita jak nigdy
9. Nie przepadam za piłką nożną, ale kibicuje Polakom i byłam na meczu Polska - Niemcy, bo z tatą stwierdziliśmy, że skoro byliśmy na meczu siatkówki to na taki mecz piłki nożnej trzeba iść
10. Pomysł na bloga powstał spontanicznie, czytając bloga - robimy klik
11. Mam w rodzinie siatkarza
12. Mam tryliard koszulek reprezentacji polski w siatkówkę, jak ktoś chce to pisać bo wiele jest jeszcze oryginalnie zapakowanych
13. Z reguły siedzę w pierwszym rzędzie więc jeśli widziałeś więcej niż dwa razy tę samą blondynkę na meczu siatkówki, to wiedz, że coś się dzieje - Zaleciało Natankiem xd haha xd
14. No jestem blondynką :) #blonddoitbetter
15. Mam coś na punkcie case'ów na iPhona i aktualnie mam ich 43
16. Mam starszego brata
17. Kocham psy i nie lubię kotów które mnie nie lubią - Proste? Proste!
18. Nie od zawsze mieszkam w Polsce
19. Boję się horrorów - ostatnio byłam z bratem na REC 4 i... no lampka w pokoju to podstawa!
20. O tym, że prowadzę bloga miało nie wiedzieć wiele osób, chciałam żeby to było coś mojego... Ale nie pykło :/
21. Dojrzałość jest dobra, ale Ksawerego - miśka - nie porzucę! O nie!
22. W przyszłości chcę być psychologiem - reakcja brata: Co? Ty? Ty zaszkodzisz a nie pomożesz! - Dziękuje, że we mnie wierzysz <3
23. Jak nie mogę zasnąć, a patrzę na zegarek i jest 3.06 - jak dziś - to zakładam opaskę na oczy na której pisze: F**K YOURSELF! I rano mam o nią grandę
24. Ludzie mówią do mnie Milka... - w sensie że słodka czy jak???
25. Chciałam być księżniczką
26. Amatorsko zajmuję się fotografią
27. Lubię latać samolotem, ale nie cierpię lądować
28. Jeżdżę na snowboardzie i nartach
29. Nie lubię obozów sportowych wole normalne treningi niż wstawanie o 6 i bieganie
30. Jestem śpiochem
********************************************************************************
No to tyle o mnie, gdyby ktoś jeszcze miał jakieś pytania - wątpliwości to pisać na wszystko odpowiem :) A! Zapomniałam dodać, że na pierwszym meczu byłam jak miałam 4 lata :* Takie słodkie maleństwo w szaliku z orzełkiem :') patrzę na zdjęcie i łezka się w oku kręci <3
Pozdrawiam autorkę bloga - klikamy i czytamy .
Dzięki Niej powstał mój więc pozdrawiam i życzę weny :***
P.S.
Rozumiecie, nie chciałam za bardzo podawać informacji o mnie - takich prywatnych :)
+ blog jest fikcją - ktoś kiedyś twierdził, że to się dzieję na prawdę..  Nie nie fabułę wymyślam ja.

poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 5



Obudziłam się rano koło 9. W końcu weekend. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na telefon. Nic nie było, zero powiadomień. Tylko jakiś komentarz pod profilowym na Facebooku. Nie było tego SMSa. Tego wyczekiwanego trzy dni. Pomyślałam, że może byłam po prostu naiwna - Juhuu! moja łatwowierność znowu się pokazała.
Zazwyczaj rano pisałam do Karola "Dzień Dobry, Kocham Cię", ale teraz było inaczej. Usiadłam przed moim Mac'kiem i zaczęłam obrabiać zdjęcia z ostatniej sesji moich rodziców. Po jedenastej do mojego pokoju weszła mama:

- Dzie... A co ty już nie śpisz? - jestem śpiochem i pobudka przed 11 to dla bliskich szok!
- Nie mogłam spać.. -
- No to chodź, zjesz śniadanko i pamiętaj żeby się spakować. Przypominam mojej gwieździe, że za dwa dni jedziemy do Turcji
- Jejku zapomniałam, dobrze, że mi przypomniałaś. Mamo... ale ja nie mam szortów.
- Kochanie masz i to tyle, że twoja "letnia szafka" się nie zamyka - delikatnie przypomniała mi mama
- Ale one są już nie modne...
- My nie jedziemy na pokaz mody tylko na tygodniowy urlop. Kami nie przesadzaj!

Zeszłam na dół do kuchni, zjadłam śniadanie i postanowiłyśmy z mamą, że napijemy się kawy.
Piłyśmy nasze ulubione kawy - ja dyniowe latte a moja mama piekielnie moce espresso, zawsze tak jest w weekend. Zaczęłam przeglądać jakieś czasopisma. Rzadko to robiłam, zazwyczaj był blog i Facebook, tam dowiadywałam się co się dzieje na świecie. Tak przeglądałam sobie gazetę i nagle zobaczyłam zdjęcie moje... Tak moje zdjęcie, moje i Kłosa z tego feralnego dnia.

- O kurwa! - ups... wyrwało mi się
- Kamila! Jak ty się wyrażasz?!
- Prze...  przepraszam, wyrwało mi się - przeprosiłam grzecznie
- Wolałabym żeby Ci się nie wyrywały takie słowa
- Nie będą, obiecuje. Pierwszy i ostatni raz - to nie był pierwszy raz i zapewne nie ostatni
- Mam nadzieje. Pokaż co tam masz - powiedziała po czym wzięła mi gazetę sprzed nosa - Bardzo ładnie wyszłaś zresztą ten chłopak też - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy
- Mamo!
- Co powiedziałam nie tak?
- Widziałaś podpis?
- No co? - powiedziała zdziwiona
- Mamo, no "Dziewczyna Siatkarza" ? No proszę Cię - wykrzyczałam
- Nie krzycz Kami, to po pierwsze a po drugie: od kiedy moja córcia przejmuje się jednym zdjęciem w jakimś szmatławcu? To nie moja Kamila
- Jak nie twoja, jak twoja, ale mamo sama zobacz a jak on ma dziewczynę? Kurde nie potrzebnie z nim rozmawiałam..
- Kama czasu nie cofniesz, a chciałaś być kulturalna - próba pocieszania trochę pomogła nie powiem... - On nie jest głupi, jestem pewna że nawet tego nie przeczytał. W końcu też jest osobą publiczną, znaną a w najgorszym razie wynajdziemy adwokata - zaczęłyśmy się śmiać
- Mam nadzieje, że nie będzie takiej potrzeby - uśmiechnęłam się

Siedziałyśmy chwilę w ciszy. Ja przeglądałam Facebooka i w tym momencie weszła Pani Bożenka. Kobieta której nikt nie lubi, a w naszym domu czuje się jak w swoim. Dosłownie. Zagląda w każdy kąt, szafkę, gdzie się tylko da. Co poradzić z wszystkich domowników lubi oprócz... Jakieś propozycje? Tak! Wszystkich oprócz MNIE! Sama jej nie zwolnię ale uwierzcie bardzo bym chciała. Bo kto wydał imprezę zorganizowaną podczas delegacji rodziców? Pani Bożenka, nagle odczuła potrzebę wyrzucenia śmieci z kosza i całkiem przypadkiem pękł jej worek w rękach... No i się wysypało kilka butelek po alko.

- Kamila a ty co tu robisz? - spytała wredna Bożena
- Myślałam, że mieszkam... ale mogę się mylić
- Nie no ja wiem, że mieszkasz, tylko myślałam, że jesteś z tym swoim chłoptasiem... Tym całym Kłosem, a swoją drogą wie pani, pani Paulo to jest idol mojej wnuczki - jej wnuczka to taka Milania (imię nie Polskie bo i tatuś nie z polski) dziewczynka faktycznie lubi Kłosa. Nie taka dziewczynka bo ma 16 lat i jest całkiem fajna, można z nią porozmawiać, tak normalnie. Bez zbędnej spiny ani udawania - Halo! Kamila mówię do Ciebie!
- Tak, tak przepraszam zamyśliłam się
- No niech pani spojrzy... Zakochana jak nic! - no i po co był ten komentarz pani Bożenko?
- Nie zakochana, zmartwiona... - broniła mnie mama
- Ja tam swoje wiem. A może mogłabyś go poprosić o jakieś bilety dla Mili..?
- No to jest szczyt chamstwa! Nie znam chłopaka, raz mnie podwiózł do domu, prasa sobie coś o nas wymyśliła ale nie no już para. Spokojnie pani Bożenko będzie pani pierwszą osobą którą powiadomię o dacie ślubu - wykrzyczałam i wyszłam, moja mama nawet nie próbowała mnie zatrzymać

Weszłam do swojego pokoju, spojrzałam na telefon, było dwa połączenia nieodebrane od jakiegoś numeru i wiadomość od Majki, że jest już w Polsce. Myślałam chwilę czy nie oddzwonić, ale po tym zajściu ze zdjęciem w gazecie stwierdziłam, że jak ktoś coś będzie chciał to zadzwoni jeszcze raz.
Długo nie musiałam czekać... Nie, nie nikt nie zadzwonił, ale napisał...

*********************************************************************************
Rozdział miał być wczoraj, wiem... Mam jednak nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie :*

 

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 4

Po tym jak powiedział wszystko Małgosi zrobiło mi się dużo lepiej. Zawsze lepiej jest się komuś wygadać. Przesiedziałam w Starbucksie chyba 3 godziny i stwierdziłam, że czas się zbierać do domu. Wzięłam jeszcze ze sobą białą kawę i wiecie, zapuchnięta od płaczu wyszłam.
Biorąc kawę "na wynos" nigdy nie zamykałam wieczka, chociaż mama zawsze powtarzała "Zamknij opakowanie bo wylejesz!" Nigdy nie wylałam :) do tego dnia..

Kiedy wychodziłam ze Starbucksa zadzwonił telefon. Sięgnęłam do kieszeni, spojrzałam kto dzwoni. I nagle usłyszałam

- Co ty robisz patrz jak idziesz! - powiedział bardzo wysoki brunet
- O matko!! Strasznie pana przepraszam nie wiem jak to się stało - zaczęłam się tłumaczyć, jednocześnie wycierając jego zalaną kawą kurtkę. Głupia sytuacja oblać kawą Karola Kłosa...
- Dobra, już nic się nie stało - powiedział - A tak w ogóle to nie pan, jestem Karol, Karol Kłos - przedstawił się
- Tak wiem, miło mi - powiedziałam - Mam na imię Kamila
- Bardzo mi miło - powiedział  po czym uśmiechnął się - Mam wrażenie, że gdzieś Cię już widziałem...
- Może na meczu? - zapytałam, w końcu nie opuściłam żadnego meczu Polski na MŚ
- Tak! Już wiem na meczu Polska - Niemcy w Katowicach, siedziałaś w pierwszym rzędzie.
- Tak zgadza się - powiedziałam to i uśmiechnęłam się - i to chyba od Ciebie dostałam piłką?
- Tak? - zapytał przerażony
- Haha żartuje!
- No bardzo zabawne - powiedział - Może Cię podwieźć? - zapytał
- Nie, nie trzeba - odpowiedziałam
- Z tą kawą głupio wyszło... W sumie to też moja wina. Wsiadaj będzie to przynajmniej forma jakiejś rekompensaty
- Twoja wina? Przecież to ja ją na Ciebie wylałam
- Gdybym nie zajmował się facebookiem to bym nie oberwał kawą. Wina na pół, jasne? No a teraz wsiadaj to Cię podwiozę - byłam zaskoczona jego zachowaniem. Wydawało mi się, że wiecie będę wrogiem numer jeden, a tu takie zaskoczenie. Swoją drogą bardzo miłe.
- Nie na prawdę, mieszkam nie daleko przejdę się.
- Przyjechałem tu na kawę, ale mam już z głowy - powiedział wskazując na swoją kurtkę - Wsiadaj bo się obrażę
- Dobra ty mnie podwieziesz, a ja? Jak się zrekompensuje? - zapytałam
- Pomyślimy, teraz wsiadaj i mów gdzie Cię podwieźć

Po tym jak wsiadłam do samochodu Karola było widać, że to samochód faceta. Wszędzie były jakieś świstki, papierki.. Dużo tego. Po 5 minutach byliśmy na miejscu

- Blisko mieszkasz, czemu nie mówiłaś? - powiedział po czym buchnęliśmy śmiechem
- Karol naprawdę? Dobra pomyślałeś już nad moją połową winy? - zapytałam
- Za mało czasu... Daj mi swój numer to Ci napiszę co wymyśliłem, ok?
- Jasne - podałam mu numer i zauważyłam, że mój tata wjeżdża samochodem na plac koło domu, pomyślałam tylko o jednym, że będę się musiała tłumaczyć.

- To twój tata? - zapytał Karol
- Tak to mój tatuś, najukochańszy tatuś na świecie - powiedziałam to nie patrząc na Karola, tylko na mojego tatę który w niebezpiecznie szybkim tempie zbliżał się do samochodu Karola. Po ekspresowym przemyśleniu sytuacji wywnioskowałam, że jeśli teraz wysiądę to będzie to głupio wyglądało z perspektywy mojego taty i Karola
- Jeszcze raz strasznie Cię przepraszam za tą... - nie dokończyłam bo mój tata mi przerwał
- Kami nie wspominałaś, że będziemy mieli gości? I to jeszcze takich - powiedział z wielkim bananem mój tata - Zapraszam do środka - powiedział mój tata
-  Witam, bardzo mi miło pana poznać - pełna kulturka Karola od razu spodobała się mojemu tacie. Po czym to wiem? Oczy mu się szklą jak szklane kule - Nie, właściwie to tylko podwiozłem Kamilę do domu, a i tak jestem spóźniony
- Rozumiem, pewnie trening? - spytał ciekawski Tomasz
- Nie akurat spotkanie z przyjacielem - wyjaśnił Karol
- Właśnie tato, nie zatrzymujmy Karola - wtrąciłam
- Masz racje kochanie - wzorowy tatuś - masz tu Karol wizytówkę, jakbyś miał kiedyś czas i ochotę to zapraszam w moje, nasze, skromne progi - powiedział jakże wzorowy tatulek
- Bardzo dziękuję, a teraz przepraszam bo strasznie się śpieszę - pożegnaliśmy się z nim i pojechał na to "spotkanie z przyjacielem"

Szczerze to nie można powiedzieć, bo chyba zrobili na sobie całkiem dobre wrażenie. Z resztą Karol na mnie też.
Kiedy dotarłam z tatą - w wielkiej ciszy, sama nie wiem dlaczego - do domu od drzwi pytanie mamy:

- Kto to był?
- Nowy kolega naszej córki, ten cały Kłos - szybciutko odpowiedział jej tata
- Wielki kolega znam go może 30min - powiedziałam
- Czyli z prawie z obcym mężczyzną wsiadłaś do samochodu?
- Tato, wsiadłam do tego samochodu bo wiem, że ktoś taki jak on nie pozwoli sobie na żaden skandal. Czasem sława daje bezpieczeństwo osobom trzecim - powiedziałam po czym siadłam do stołu
- Inteligencja tatusia - powiedziała mama stawiając przede mną coś co wyglądało okropnie... Smakowało z resztą tak samo. Oczywiście ja i tata udawaliśmy zachwyconych nową potrawą mamy.
Ble była okropna.

Muszę się przyznać, że czekałam na tego smsa od Kłosa. I tak czekałam, czekałam i czekałam, że usnęłam...
********************************************************************************
Dawno mnie nie było... Przepraszam, ale wiecie Niemiecki sam się nie wykuje :) wracam z podwójną siła! Jesteście gotowi??

środa, 1 października 2014

Rozdział 3

Ciężki poranek: Zaliczony!
Awantura z Karolem: Jest!
Coś jeszcze "bardzo miłego" mnie dziś spotka?!

Naprawdę nie lubię takich dni... Nic nie wychodzi, nic nie trzyma się kupy. Ale każdy z nas ma takie dni i nic na to nie poradzimy. Musi tak być, żeby była równowaga. Raz jest lepiej czasem trochę gorzej.

W szkole nie powiem, że było w porządku. Nie byłam na wszystkich lekcjach. Wiem, że może nie było to dobre zagranie, ale powiedziałam, że bardzo źle się czuje.
Po tej całej porannej awanturze z Karolem miałam dość, chciałam zaszyć się u siebie w pokoju. Zapomniałam tylko o jednym.. Jak wrócę wcześniej to będzie masa pytań ze strony mamy. Może jeszcze po lekarzach będzie chciała mnie ciągać. No i wtedy wpadłam na pomysł, że na pewno poprawi mi humorek pyszna, a właściwie najlepsza kawa w Starbucks.

Postanowiłam, że skoro Karol wcześniej dziś kończy to pójdę po niego. Myślałam, że zażegnamy topór wojenny. Jakże się myliłam...
Kiedy dotarłam do niego pod szkołę zaczepił mnie jego dobry przyjaciel.

- Kama a co ty tu robisz? - zapytał
- Przyszłam po Karola, a Ty co taki zdziwiony? - uśmiechnęłam się
- Jak to? Po co po Karola? Przecież się rozstaliście
- Jedna kłótnia i już rozstanie? - spytałam
- Jedna? Ale chyba konkretna skoro 2 tygodnie się nie odzywacie... - byłam zszokowana tym co powiedział. Racja, nasze kontakty ostatnio się popsuły, ale nie aż tak żeby przez 2 tygodnie się do siebie nie odzywać.
- Co ty mówisz? Dziś rano z nim rozmawiałam, pokłóciliśmy się i przyszłam się z nim pogodzić.

I w tym momencie przyszedł Karol, oczywiście był zaskoczony i pierwsze co powiedział

- Kamila co ty tutaj robisz?
- Przyszłam po Ciebie i chyba dobrze zrobiłam. Chcesz mi coś wytłumaczyć? - zapytałam. Stałam tyłem do ulicy i usłyszałam, że podjechał za mną samochód.
- Nie mam Ci nic do powiedzenia! - powiedział - To ty to zepsułaś, ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Zrozumiałaś?! - wykrzyczał.

Nie wiedziałam co ma zrobić... Nie czułam żadnego żalu, nawet nie było mi przykro. Czułam w sobie złość. Czułam, że za chwilę coś we mnie pęknie. I pękło... Zaczęłam krzyczeć jak najgłośniej tylko mogłam.

- Co ty chuju sobie wyobrażasz? Za kogo ty się kurwa mać masz?! - jeszcze chyba nigdy tyle nie przeklinałam jak wtedy. Spoliczkowałam go. Usłyszałam za sobą stukot obcasów, i nagle:
- Ty idiotko co ty wyprawiasz? - powiedziała jakaś tleniona blondyna
- To to jest ta twoja nowa wybranka? - zapytałam Karola - Myślałam, że Cię stać na więcej.
- Nie będę z tobą dyskutować, i wiesz co, lepiej już stąd idź! - powiedział po czym wsiadł do.. Smarta!
Wyobrażacie sobie ten widok? Chłopak prawie 2 metry wsiada do malutkiego, białego smarcika.
Oni odjechali a ja zostałam sama... Majka poleciała dziś do Francji do babci. Ja zalałam się łzami...
W Starbucks'ie pracowała moja znajoma więc postanowiłam, że trudno pójdę przez pół miasta rozmazana. Walić to! Ostatnie co mnie interesowało to to jak wyglądam. Musiałam się z kimś spotkać a miałam z nią bardzo dobry kontakt. Może nie byłyśmy mega przyjaciółkami, ale wiedziałam, że mogę na niej polegać.

Kiedy już dotarłam na miejsce i Małgosia tylko mnie zobaczyła zostawiła wszystko (a właściwie rzuciła - dosłownie) i zapytała co się stało.
Powiedziałam jej wszystko. Nie umiałam tego w sobie dusić.
*******************************************************************************
Krótko, ale napisane o 24.43 :) z góry przepraszam za błędy które (nie ukrywam) mogą się pojawić :*