czwartek, 23 października 2014

Rozdział 6



Myślałam chwilę czy nie oddzwonić, ale po tym zajściu ze zdjęciem w gazecie stwierdziłam, że jak ktoś coś będzie chciał to zadzwoni jeszcze raz.
Długo nie musiałam czekać... Nie, nie nikt nie zadzwonił, ale napisał...

*No widzę że szybko się pozbierałaś...
To ile się z nim spotykasz??
 
 
**Jak możesz wgl pytać się o coś takiego?
Przypominam tylko że nie jesteśmy razem od
według Cb trzech tygodni
Powodzonka z tą ślicznotką Misiaczku :*
 
 
Co za debil z tego Karola? Jak ja mogłam spotykać się z kimś takim?
Odpowiedzi na sms nie doczekałam... Mówi się trudno. Wzięłam jeszcze raz tą gazetę do ręki, spojrzałam na zdjęcie i powiedziałam sama do Siebie - Może faktycznie fajnie wyszłam? Nie, nie, nie Kamila o czym Ty myślisz?! Że Ty i On?! Nie! Nie! Nie! Skończ!
Stałam jeszcze chwilkę trzymając gazetę i usłyszałam, że dzwoni telefon. Z pewną niepewnością spojrzałam kto dzwoni. To była Majka. Ufff..
 
- Witam moją paryżankę!
- Powiem krótko bo nie mam czasu. Dziś wieczorem tak koło 19 u mnie, jasne? Adres Ci wyślę smsem - zaleciało rozkazem
- O matko! No nie wiem, nie wiem...
- Co nie wiesz?! Masz być i kropka!
- Ale czekaj po co mi wysyłasz adres?? Przecież wiem gdzie mieszkasz..
- Zakład, że nie wiesz? - zdziwiło mnie to nie powiem
- Nie jestem hazardzistką i się nie zakładam
- Łajzo na wszystko gotowa odpowiedź, to będziesz czy mam dzwonić gdzie indziej?
- Jasne, że będę
- No i tak powinno być od samego początku. Dobra, to kończę, tylko pamiętaj o 19 u mnie - powiedziała i słychać było, że się śmieje
- Nie martw się nie zapomnę  
 
Za nie całą minutkę przyszedł sms z adresem. Zobaczymy co ona tam wymyśliła. Szczerze mówiąc zżerała mnie ciekawość.
 Była godzina 14 więc stwierdziłam, że zajmę się jeszcze tymi zdjęciami. Włączyłam laptopa i zauważyłam, że nad biurkiem wisi zdjęcie moje i Karola - byłego Karola, tego którego wolałabym nie pamiętać. Podeszłam do biurka, wzięłam je do ręki i roztargałam na pół. Tą połowę z Karolem wyrzuciłam a tą na której byłam ja zostawiłam, bo ,muszę przyznać, całkiem fajnie wyszłam.
 
- No i od razu lepiej! - powiedziałam po czym w pokoju pojawiła się Pani Bożenka
- Nigdy go nie lubiłam...
- A Kłosa Pani lubi? - spytałam bo byłam ciekawa odpowiedzi
- Cielakiem z oczu patrzy...
- Czyli? - nie zrozumiałam przekazu, przecież cielak może być diabłem wcielonym, prawda?
- No ja tam go nie znam, ale wydaje się być miłym
- Ale jako siatkarza?
- A to wole tego... no... Winierskiego?
- Winiarskiego - poprawiłam ją i uśmiechnęłam się do niej. Pierwszy raz w życiu. Sama się do niej uśmiechnęłam. Bez niczyjego nakazu. Jejku Kamilo widzę postępy!
- O! O właśnie - powiedziała, ale nie odwzajemniła uśmiechu więc i ja go schowałam - no no jego lubię, taki... I rodzinę ma. Widać, że porządny.
- Taa... Przepraszam, ale muszę się zająć zdęciami

Usiadałam przed laptopem i zaczęłam mordęgę.... Nie sądziłam, że tyle zdęć zepsułam i, że aż tyle będę musiała obrabiać. Moi rodzice wspaniale ze sobą wyglądali. Dobrze powiedziane. Wyglądali. Od jakiegoś czasu coś między nimi nie grało. Kiedyś było inaczej. Kochali spędzać ze sobą czas i gdyby się dało sprawiliby żeby doba miała 25 godzin. A teraz? Tata siedzi w Niemczech i  praktycznie nie przyjeżdża do Polski. Mama tylko rozmawia z kimś przez telefon, nie wiem kto to, ale na pewno jest z Francji. Skąd ta pewność? Bo mama rozmawiam z tym kimś po francusku. Ja orłem z francuskiego nigdy nie byłam i raczej nie będę - jakoś muszę z tym żyć. Jasne chciałabym wiedzieć co się między nimi dzieję, ale nie będę się mieszać. Jestem pewna, że z czasem sama się dowiem.
Spojrzałam na zegarek pod którym wisiał kalendarz i dobrze, że go tam powiesiłam. Była na nim zaznaczona data urodzin Majki. O kurwa! Ona ma dziś urodziny! Dobra, ale spokojnie kupiłam przecież prezent tydzień temu. Ufff.. Kupiłam jej zawieszkę w TOUSie - była przesłodka.
Była 16.02 więc stwierdziłam, że czas się ogarnąć. Ubrałam się jak na domówkę, bez jakiejś przesady.
Spojrzałam jeszcze na telefon była 18.17. No czas się zbierać.
Zeszłam na dół, a tam było spełnienie marzeń! TATAR! Mniammm... Kocham to i wyjątkowo w wydaniu mojej mamy bardzo mi smakuje (a ro się nie zdarza zbyt często). Zjadłam go chyba w dwie sekundy.

- Smakowało? - zapytała mama
- Ba! Najlepszy na świecie - był mega!
- Mam dla Ciebie chyba dobrą wiadomość
- Tak? A to jaką?
- Nie jedziemy do Turcji - powiedziała, była smutna widziałam to
- Dlaczego?
- Tata musi zostać w Niemczech - Ha! Wiedziałam! Coś tu się dzieje, coś nie dobrego...
- Szkoda w sumie... Mamo ja wychodzę do Majki będę jutro koło południa albo właściwie po południu
- Jasne, baw się dobrze. To może Cię zawieść? Jak jutro wrócisz? Na kacu nie można prowadzić a wódka trawi się 25 godzin - tak tak 25h zapamiętajcie!
- Mogłabyś?
- Mogłabym, tylko załóż kurtkę!
- Ale mamo... Przecież ja tylko wysiądę z samochody i wejdę do domu
- Jesteś dorosła, tylko proszę mi nie przychodzić z gorączką
- Nie bój się nie przyjdę - powiedziałam i zrobiłam oczka

W końcu siedziałyśmy w samochodzie. Oczywiście ja jak to ja, musiałam sobie fotel ustawić, co trochę mi zajęło.

- Tam gdzie zawsze do Mai?
- Nie nie, właśnie w tym rzecz, że to jakaś niespodzianka - powiedziałam wstukując adres w nawigacje.
- Maja się przeprowadziła?
- Mamo nie-spo-dzia-nka. Nie wiem o co chodzi
- Złośnico, wpisuj adres i jedziemy

Gdy byłyśmy na miejscu czułam co się święci. Podjechałyśmy pod piękne osiedle. Oczywiście na wstępie przywitał nas ochroniarz z pytankiem do kogo się wybieramy. Powiedziałam, że do przyjaciółki i o dziwo nie pytał o nic więcej tylko otworzył szlaban. Zanim wjechałyśmy spytałam się go jeszcze gdzie jest to konkretne mieszkanie. Co chyba trochę go zaniepokoiło bo kazał mi pokazać dowód osobisty. Co zrobiła Kamila? Nie wzięła dowodu ani legitymacji nic tylko portfel z kartami kredytowymi. Co ja bym zrobiła bez mojej mamy? No zginęła bym na tym pięknym, magicznym i jakże zajebistym świecie. Coś mu tam na ściemniała i udało się.
Mama wysadziła mnie pod samymi drzwiami bo nie miałam kurtki - facepalm!

- Kami, tylko nie pij za dużo - troskliwość na każdym kroku
- Mamo my zwalczamy alkoholizm, pijemy więcej żeby inni mieli mniej
- Nie żartuj tak w moi towarzystwie
- Ostatni raz. To ja lecę będę jutro dzwonić Paa
- Papa dobrej zabawy

Doczłapałam się na górę. Jebane szóste piętro i nieczynna winda, czyli jak wkurzyć Kami na samym początku. Otworzyła mi promienna Maja

- Kochana... - zaczęła z uśmiechem - Co ty taka zdyszana? - skończyła mniej uśmiechnięta
- Skończ! Daj mi minutkę pozbieram płuca z podłogi i będzie git
- W siatkówkę grać i nie mieć kondycji... Ta dzisiejsza młodzież...
- Przestań mówisz jak Pani Bożenka!
- Hahah to tak tylko żeby Cię wkurwić - ten jej szatański śmiech.. Jak ja go kocham! - czego się napijesz
- 50 gram - powiedziałam po czym wybuchłyśmy śmiechem
- Haahh! Nie tak od razu! Może herbaty?
- To zabrzmiało ja z reklamy emenemsów "Może pomóc?"
- Hahah jak ja cię uwielbiam
- Dobra rób tą herbatę - powiedziałam wyjmując z torebki prezent - STO LAT! STO LAT!
- Jejku nie musiałaś!
- Ale chciałam, otwieraj bo jeszcze się rozmyśle! - otworzyła krzycząc
- Jaka piękna!! No ty to wiesz co człowiekowi kupić żeby się łezka w oku zakręciła
- Zobacz co jest z tyłu wygrawerowane
- " Najlepszej Dupie w Beł" hahah no nie padam hahah
- Czyli rozumiem, że się podoba??
- No chyba żartujesz, to jest chujowe - zaśmiała się szatanem... Znowu!
- Na takiego drogiego chuja to trzeba sobie zasłużyć!
- Oj no nie bocz się! Co ciekawa dlaczego spotykamy się tu?
- Nawet nie wiesz jak. MÓW!
- Prezent!
- Niech zgadnę, rodzice?
- Rodzice - potwierdziła
- Dobra, to mój faktycznie chujowy
- Nie mów tak, wiesz, że prezent o Ciebie znaczy dla mnie więcej niż całe to osiedle razem wzięte - Maja nie jest mistrzem porównań - Zostawmy te herbaty napijmy się szampona, co ty na to?
- Pytasz się jakbyś mnie nie znała. Ja też coś mam, ale to po szampanie

Ostatecznie gotowe herbaty wystygły w kuchni a my przeszłyśmy do czegoś mocniejszego. Mama by dumna nie była... Sama sobie polewać... Nie ładnie, ale ja tylko zwalczam alkoholizm.
Najpierw pękł szampan - nie był dobry, ale na alko nie można narzekać. Po samym szampanie było wesolutko, potem wyjęłam z torebki Finlandie - 0.5 nie mówimy mamie - zaczęło się od jakiś drinów, ale...

- Powiedz mi kochanie moje co u Karolka? - lekko (phy.. nie lekko) pijana Maja
- Zostawił mnie chuj jebany! - stan nieważkości jeszcze nie był osiągnięty, ale było blisko
- Nie był wart takiej ślicznotki jak ty!
- Pszestań! Będę starą panną z kotem
- Będzie nas dwie - odpowiedziała Maja śmiejąc się, czyli faza głupawki osiągnięta

Z racji takiej, że rozmowa szła nam znakomicie (tak nie powinno być!) postanowiłyśmy nie bawić się w sok i drinki tylko ciągnąć z gwinta równo.

********************************************************************************


No nasze BFF nieźle się zabawiły.... Ale spokojnie impreza się tak nie skończyła...
Rozdział napisany o 1.49 więc jestem pewna, że są błędy (ale nie które są specjalnie) :] pozdrawiam i życzę... Miłego dnia? :*


2 komentarze:

  1. hahaha xD dobre ! mam niezły ubaw z nich :)
    czekam na następny :D
    pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. "My zwalczamy alkoholizm, pijemy dużo żeby inni mieli mniej" xD
    Świetny tekst xD
    Czekam co tam dalej wymyśliłaś. Musi być ciekawie ^^
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń