Ciężki poranek: Zaliczony!
Awantura z Karolem: Jest!
Coś jeszcze "bardzo miłego" mnie dziś spotka?!
Naprawdę nie lubię takich dni... Nic nie wychodzi, nic nie trzyma się kupy. Ale każdy z nas ma takie dni i nic na to nie poradzimy. Musi tak być, żeby była równowaga. Raz jest lepiej czasem trochę gorzej.
W szkole nie powiem, że było w porządku. Nie byłam na wszystkich lekcjach. Wiem, że może nie było to dobre zagranie, ale powiedziałam, że bardzo źle się czuje.
Po tej całej porannej awanturze z Karolem miałam dość, chciałam zaszyć się u siebie w pokoju. Zapomniałam tylko o jednym.. Jak wrócę wcześniej to będzie masa pytań ze strony mamy. Może jeszcze po lekarzach będzie chciała mnie ciągać. No i wtedy wpadłam na pomysł, że na pewno poprawi mi humorek pyszna, a właściwie najlepsza kawa w Starbucks.
Postanowiłam, że skoro Karol wcześniej dziś kończy to pójdę po niego. Myślałam, że zażegnamy topór wojenny. Jakże się myliłam...
Kiedy dotarłam do niego pod szkołę zaczepił mnie jego dobry przyjaciel.
- Kama a co ty tu robisz? - zapytał
- Przyszłam po Karola, a Ty co taki zdziwiony? - uśmiechnęłam się
- Jak to? Po co po Karola? Przecież się rozstaliście
- Jedna kłótnia i już rozstanie? - spytałam
- Jedna? Ale chyba konkretna skoro 2 tygodnie się nie odzywacie... - byłam zszokowana tym co powiedział. Racja, nasze kontakty ostatnio się popsuły, ale nie aż tak żeby przez 2 tygodnie się do siebie nie odzywać.
- Co ty mówisz? Dziś rano z nim rozmawiałam, pokłóciliśmy się i przyszłam się z nim pogodzić.
I w tym momencie przyszedł Karol, oczywiście był zaskoczony i pierwsze co powiedział
- Kamila co ty tutaj robisz?
- Przyszłam po Ciebie i chyba dobrze zrobiłam. Chcesz mi coś wytłumaczyć? - zapytałam. Stałam tyłem do ulicy i usłyszałam, że podjechał za mną samochód.
- Nie mam Ci nic do powiedzenia! - powiedział - To ty to zepsułaś, ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Zrozumiałaś?! - wykrzyczał.
Nie wiedziałam co ma zrobić... Nie czułam żadnego żalu, nawet nie było mi przykro. Czułam w sobie złość. Czułam, że za chwilę coś we mnie pęknie. I pękło... Zaczęłam krzyczeć jak najgłośniej tylko mogłam.
- Co ty chuju sobie wyobrażasz? Za kogo ty się kurwa mać masz?! - jeszcze chyba nigdy tyle nie przeklinałam jak wtedy. Spoliczkowałam go. Usłyszałam za sobą stukot obcasów, i nagle:
- Ty idiotko co ty wyprawiasz? - powiedziała jakaś tleniona blondyna
- To to jest ta twoja nowa wybranka? - zapytałam Karola - Myślałam, że Cię stać na więcej.
- Nie będę z tobą dyskutować, i wiesz co, lepiej już stąd idź! - powiedział po czym wsiadł do.. Smarta!
Wyobrażacie sobie ten widok? Chłopak prawie 2 metry wsiada do malutkiego, białego smarcika.
Oni odjechali a ja zostałam sama... Majka poleciała dziś do Francji do babci. Ja zalałam się łzami...
W Starbucks'ie pracowała moja znajoma więc postanowiłam, że trudno pójdę przez pół miasta rozmazana. Walić to! Ostatnie co mnie interesowało to to jak wyglądam. Musiałam się z kimś spotkać a miałam z nią bardzo dobry kontakt. Może nie byłyśmy mega przyjaciółkami, ale wiedziałam, że mogę na niej polegać.
Kiedy już dotarłam na miejsce i Małgosia tylko mnie zobaczyła zostawiła wszystko (a właściwie rzuciła - dosłownie) i zapytała co się stało.
Powiedziałam jej wszystko. Nie umiałam tego w sobie dusić.
*******************************************************************************
Krótko, ale napisane o 24.43 :) z góry przepraszam za błędy które (nie ukrywam) mogą się pojawić :*
Racja krótki, ale za to bardzo ciekawy...
OdpowiedzUsuńKarollo tak pogrywa z Kamą?...oj wyczuwam z jej strony rewanżyk xD
Czekam na dalsze losy Kamy :*
Cieszę sie że sie podoba :)
OdpowiedzUsuń