niedziela, 12 października 2014

Rozdział 4

Po tym jak powiedział wszystko Małgosi zrobiło mi się dużo lepiej. Zawsze lepiej jest się komuś wygadać. Przesiedziałam w Starbucksie chyba 3 godziny i stwierdziłam, że czas się zbierać do domu. Wzięłam jeszcze ze sobą białą kawę i wiecie, zapuchnięta od płaczu wyszłam.
Biorąc kawę "na wynos" nigdy nie zamykałam wieczka, chociaż mama zawsze powtarzała "Zamknij opakowanie bo wylejesz!" Nigdy nie wylałam :) do tego dnia..

Kiedy wychodziłam ze Starbucksa zadzwonił telefon. Sięgnęłam do kieszeni, spojrzałam kto dzwoni. I nagle usłyszałam

- Co ty robisz patrz jak idziesz! - powiedział bardzo wysoki brunet
- O matko!! Strasznie pana przepraszam nie wiem jak to się stało - zaczęłam się tłumaczyć, jednocześnie wycierając jego zalaną kawą kurtkę. Głupia sytuacja oblać kawą Karola Kłosa...
- Dobra, już nic się nie stało - powiedział - A tak w ogóle to nie pan, jestem Karol, Karol Kłos - przedstawił się
- Tak wiem, miło mi - powiedziałam - Mam na imię Kamila
- Bardzo mi miło - powiedział  po czym uśmiechnął się - Mam wrażenie, że gdzieś Cię już widziałem...
- Może na meczu? - zapytałam, w końcu nie opuściłam żadnego meczu Polski na MŚ
- Tak! Już wiem na meczu Polska - Niemcy w Katowicach, siedziałaś w pierwszym rzędzie.
- Tak zgadza się - powiedziałam to i uśmiechnęłam się - i to chyba od Ciebie dostałam piłką?
- Tak? - zapytał przerażony
- Haha żartuje!
- No bardzo zabawne - powiedział - Może Cię podwieźć? - zapytał
- Nie, nie trzeba - odpowiedziałam
- Z tą kawą głupio wyszło... W sumie to też moja wina. Wsiadaj będzie to przynajmniej forma jakiejś rekompensaty
- Twoja wina? Przecież to ja ją na Ciebie wylałam
- Gdybym nie zajmował się facebookiem to bym nie oberwał kawą. Wina na pół, jasne? No a teraz wsiadaj to Cię podwiozę - byłam zaskoczona jego zachowaniem. Wydawało mi się, że wiecie będę wrogiem numer jeden, a tu takie zaskoczenie. Swoją drogą bardzo miłe.
- Nie na prawdę, mieszkam nie daleko przejdę się.
- Przyjechałem tu na kawę, ale mam już z głowy - powiedział wskazując na swoją kurtkę - Wsiadaj bo się obrażę
- Dobra ty mnie podwieziesz, a ja? Jak się zrekompensuje? - zapytałam
- Pomyślimy, teraz wsiadaj i mów gdzie Cię podwieźć

Po tym jak wsiadłam do samochodu Karola było widać, że to samochód faceta. Wszędzie były jakieś świstki, papierki.. Dużo tego. Po 5 minutach byliśmy na miejscu

- Blisko mieszkasz, czemu nie mówiłaś? - powiedział po czym buchnęliśmy śmiechem
- Karol naprawdę? Dobra pomyślałeś już nad moją połową winy? - zapytałam
- Za mało czasu... Daj mi swój numer to Ci napiszę co wymyśliłem, ok?
- Jasne - podałam mu numer i zauważyłam, że mój tata wjeżdża samochodem na plac koło domu, pomyślałam tylko o jednym, że będę się musiała tłumaczyć.

- To twój tata? - zapytał Karol
- Tak to mój tatuś, najukochańszy tatuś na świecie - powiedziałam to nie patrząc na Karola, tylko na mojego tatę który w niebezpiecznie szybkim tempie zbliżał się do samochodu Karola. Po ekspresowym przemyśleniu sytuacji wywnioskowałam, że jeśli teraz wysiądę to będzie to głupio wyglądało z perspektywy mojego taty i Karola
- Jeszcze raz strasznie Cię przepraszam za tą... - nie dokończyłam bo mój tata mi przerwał
- Kami nie wspominałaś, że będziemy mieli gości? I to jeszcze takich - powiedział z wielkim bananem mój tata - Zapraszam do środka - powiedział mój tata
-  Witam, bardzo mi miło pana poznać - pełna kulturka Karola od razu spodobała się mojemu tacie. Po czym to wiem? Oczy mu się szklą jak szklane kule - Nie, właściwie to tylko podwiozłem Kamilę do domu, a i tak jestem spóźniony
- Rozumiem, pewnie trening? - spytał ciekawski Tomasz
- Nie akurat spotkanie z przyjacielem - wyjaśnił Karol
- Właśnie tato, nie zatrzymujmy Karola - wtrąciłam
- Masz racje kochanie - wzorowy tatuś - masz tu Karol wizytówkę, jakbyś miał kiedyś czas i ochotę to zapraszam w moje, nasze, skromne progi - powiedział jakże wzorowy tatulek
- Bardzo dziękuję, a teraz przepraszam bo strasznie się śpieszę - pożegnaliśmy się z nim i pojechał na to "spotkanie z przyjacielem"

Szczerze to nie można powiedzieć, bo chyba zrobili na sobie całkiem dobre wrażenie. Z resztą Karol na mnie też.
Kiedy dotarłam z tatą - w wielkiej ciszy, sama nie wiem dlaczego - do domu od drzwi pytanie mamy:

- Kto to był?
- Nowy kolega naszej córki, ten cały Kłos - szybciutko odpowiedział jej tata
- Wielki kolega znam go może 30min - powiedziałam
- Czyli z prawie z obcym mężczyzną wsiadłaś do samochodu?
- Tato, wsiadłam do tego samochodu bo wiem, że ktoś taki jak on nie pozwoli sobie na żaden skandal. Czasem sława daje bezpieczeństwo osobom trzecim - powiedziałam po czym siadłam do stołu
- Inteligencja tatusia - powiedziała mama stawiając przede mną coś co wyglądało okropnie... Smakowało z resztą tak samo. Oczywiście ja i tata udawaliśmy zachwyconych nową potrawą mamy.
Ble była okropna.

Muszę się przyznać, że czekałam na tego smsa od Kłosa. I tak czekałam, czekałam i czekałam, że usnęłam...
********************************************************************************
Dawno mnie nie było... Przepraszam, ale wiecie Niemiecki sam się nie wykuje :) wracam z podwójną siła! Jesteście gotowi??

5 komentarzy:

  1. W końcu blog w którym nie od pierwszego rozdziału wiadomo o jakiego siatkarza chodzi ;p bardzo fajny pisz dalej i szybciutko następny rozdział ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero tu dotarłam, będę wpadać. ;) Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Łołołoł Karol taki milutki xD
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie na nowiutki rozdzialik:
    http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń